div#facebook { position: fixed; right: 10px; top: 10px; width: 32px; }
Cedhaer przystanął. Spojrzał na wielką, zionącą czernią dziurę w skalnej ścianie - wejście do Pieczary, jego kryjówki. Był z powrotem w domu. Ruszył znów przed siebie raźnym krokiem, na ramieniu niosąc ludzkie ciało - brudne, poobijane, o długich, posklejanych krwią i brudem włosach zakrywających twarz. Użył magii, by zatamować krwawienie, jednak nie zadał sobie tyle trudu, by oczyścić ciało. Ciężko było rozróżnić płeć człowieka - o ile był on jeszcze człowiekiem, a nie martwymi zwłokami.
Bandyta wymamrotał cicho zaklęcie. Niewidzialne magiczne bariery, chroniące wejście do Pieczary, zniknęły z cichym świstem. Cedhaer przestąpił próg kryjówki, ponownie zabezpieczył wejście i zniknął w czerni tunelu.
***
Ocknęłaś się. Było wilgotno i duszno. Ciemno i niewygodnie; twarda posadzka. Bolały Cię wszystkie mięśnie, a szczególnie tył głowy. W uszach wciąż dudniało, jakby ktoś przed chwilą z całej siły łupnął Cię w skroń. Jęknęłaś.
Od razu dostrzegłaś poruszenie, kątem oka, gdzieś z prawej. Ktoś podniósł się z ziemi. Ktoś bardzo duży. Włożyłaś bardzo wiele wysiłku w to, by przekręcić w tamtą stronę głowę. I, jako że leżałaś na ziemi, zobaczyłaś tylko wielką, grubą stopę i łydkę. Śmierdziała potem.
- Witaj - rzekł chłodno Cedhaer. - W moim skromnym domostwie.
Offline
- Moja głowa... - jęknęła. Wszystko ją bolało tak, że nie miała nawet siły by myśleć o tym, że coś ją boli. Próbowała sobie przypomnieć, co się wydarzyło. Wymagało to od niej wiele wysiłku, lecz smród nieco ją otrzeźwił. A głos, który zadudnił w jej uszach, wszelkie wątpliwości rozwiał.
- Kurwa... - zaklęła niewyraźnie i starała się unieść głowę tak, by spojrzeć na twarz bandyty. - Przegiąłeś. - rzuciła wściekle.
Offline