div#facebook { position: fixed; right: 10px; top: 10px; width: 32px; }
Chłopak uśmiechnął się do ciebie przyjaźnie, po czym westchnął ciężko. Zamyślił się na chwilę, po czym kącik jego ust unioł się chytrze.
- Widzisz, mam pewną znajomą, która... ma doś dziwne możliwości umysłowe. Jeśli ktoś, to tylko ona... - powiedział i spojrzał na ciebie wyczekująco. - Jednak nie robi nic za darmo. Zawsze bierze coś w zamian. I nigdy nie wiadomo, co wymyśli... - końcówkę mówił prawie szeptem.
Offline
Administrator
- Dawaj ją - odpowiedział bez namysłu - dawaj byle szybko. Niech ten cholerny bibliotekarz tu przyjdzie, a następnie chodźmy tam gdzie musimy.
Spojrzał bystro na drzwi i naparł na nie. Bezskutecznie. Opadł ciężko na krzesło i przez dłuższy czas wpatrywał się w nieruchomy punkt sufitu. Czekał na rozwój wydarzeń.
Offline
Bibliotekarz, z lekkim ociąganiem, zaczął otwierać drzwi tak samo jak poprzednio. W dodatku Quuit idący za nim, miał idealne miejsce do ukrycia się, bowiem jeden z posągów stał w półcieniu, pozwalając na obserwację czynów staruszka.
Gdy ciężkie drzwi ustąpiły, staruszek odchrząknął cicho, mając nadzieję, że wojskowy nie usnął między regałami...
Offline
Quuit szedł po cichu za staruszkiem stawiając, kroki bezszelestnie, na drewnianej posadce. Kiedy ten otworzył drzwi mag, szybko wślizgną się za nim i schował za posągiem stojącym w półmroku. Z ukrycia chciał zobaczyć lub usłyszeć, co może być przyczyną zmartwienia się staruszka. Ciągle o nim myślał, nie widział dlaczego, ale zżył się z jego osobą tak bardzo, że bardzo mu na nim zależało.
Ostatnio edytowany przez Quuit (11-03-11 21:30:42)
Offline
Administrator
- No, w końcu - zaczął rozdrażniony łowca, ale umilkł momentalnie, bo wydawało mu się, że przez moment widział coś co przemknęło mu przed oczami. Zamrugał gwałtownie i potrząsnął głową. To pewnie przez zmęczenie... - pomyślał odruchowo i wrócił do rozmowy.
- Rad jestem, dziadku, żeście użyczyli nam swoich zbiorów, pomogły wojsku niemało. Tuszę, żeście oczytani i w księgach obyci tak więc rady zaciągnąć chciałem. Poczytałbym dłużej, lecz zarówno obowiązki jak i czas nie pozwalają mi na ten luksus. Ciekawią mnie trzy sprawy.
Tirvatar spojrzał przenikliwie staruszkowi w oczy, wyciągnął amulet oraz strzałę z czarną brzechwą i pomachał ją przed jego twarzą
- Ten amulet, mówił pan o jakichś magicznych właściwościach. Niewiele jednak zrozumiałem, tak więc chciałbym się o nim więcej dowiedzieć. Co się tyczy strzały, może w zwojach opisane jest kto takich używa i... - żołnierz wyjątkowo starał się, by jego głos brzmiał beznamiętnie; neutralnie - powiedzcie co wiecie o szamanach.
Offline
Staruszek westchnął ciężko, widocznie czymś zmartwiony. Milczał chwilę, nie spoglądając Ci w oczy, po czym odpowiedział cichym i obojętnym głosem.
- O strzale nic nie mogę powiedzieć, ale amulet... - westchnął jeszcze raz. - ... Kamień ten wzmacnia rzadką odmianę czarnej magii, a dokładniej używa się go do wszelkich prób ożywieńczych. Nie jest szczęściem go posiadać, bo wysysa on stopniowo życie z tego, kto go nosi, szczególnie, gdy ma ten ktoś złe zamiary. A co do szamana... W najbliższej okolicy nie ma żadnego, a w dalszych terenach nie znam... Tylko w tym mogę wam pomóc...
Offline
Administrator
Chłopak wzdrygnął się słysząc o właściwościach amuletu i niemal z nabożnym lękiem schował ostrożnie do sakwy. Mruknął słowa podzięki i kiwnął głową na towarzysza.
- Niech Oathua darzy was swymi łaskami, dziadku - powiedział na odchodnym i wyszedł zamykając powoli drzwi.
Na zewnątrz zaciągnął się powietrzem wolnym od kurzu i odwrócił się do chłopaka.
- Prowadź.
Offline
Staruszek odprowadził was wzrokiem smutnym i bezsilnym. Bawił się dłońmi, widac wyraźnie było, że jest zdenerwowany. Westchnął ciężko, zamknął drzwi i skierował się ponownie do czytelni, nie zauważając w ogóle ukrytej sylwetki Quuita.
Offline
Mag odprowadził wzrokiem zmęczoną sylwetkę starca, wyczuł w nim niepokój, przeszywało go dziwne uczucie - martwił się. To uczucie było mu całkiem obce, nie dlatego, że na nikim mu nie zależało, lecz o kogo miał się martwić, przecież nie miał nikogo bliskiego... Kiedy staruszek, odszedł Quuit jeszcze raz sprawdził czy drzwi są zamknięte ani drgną - pomyślał. Przez pewien czas przyszedł mu nawet do głowy pomysł podpalenia blokady broniącej dostęp do pomieszczenia, ale szybko z tego zrezygnował. Może wrócić - kolejny głupi pomysł tlił się w jego głowie. Po głębszym zastanowieniu, postanowił rozejrzeć po korytarzu, jeśli nie znalazłby czegoś ciekawego, wróci do staruszka.
Ostatnio edytowany przez Quuit (11-05-11 23:23:33)
Offline