div#facebook { position: fixed; right: 10px; top: 10px; width: 32px; }
Rhagven to stary sprzedawca pancerzy, mieszkający tu już od dawna. Wiele wie o historii Everold'u, chętnie opowiada o tym ciekawym.
Jego warsztat zbudowany jest z kamienia, a sam budynek jest zbudowany niezwykle ciężko, dlatego też pewnie nie widać po nim śladów użytkowania.
Rhagven jest człowiekiem rosłym i silnym, a jego opancerzenie i broń jest jedną z najlepszych na kontynencie, co sugeruje, że kupno u niego broni będzie sporo kosztowało...
Rhagven wykonuje pancerz na zamówienie, o ile nie ma akurat pasującego na kupującego. Można także samemu dostarczyć plany broni czy zbroi. Zostanie ona wykonana solidnie, lecz nie za małe pieniądze...
Offline
Kuri wszedł do sklepu, czy raczej warsztatu. Rozejrzał się z uznaniem po towarach.
-Dobra robota... -pomyślał. -Właściciel musi być naprawdę dobrym cieślą.
Gdy skończył oglądać towary wystawione na widok publiczny, jego wzrok zaczął szukać kupca. Długo nie musiał szukać, gdyż jakby nie patrzeć wywyższał się ponad otoczenie. Podszedł do niego, po czym zagadał:
-Witaj kupcu, nie masz na zbyciu porządnych skórzanych rękawic, oraz butów? Moje mają już swoje lata, chciałbym je wymienić. No i, jakby się dało znaleźć jakiś zestaw noży do rzucania, zaczepionych na pasku. Noży może być pięć, albo dziesięć.
Kuri wyciągną zza pasa sakiewkę, i wyczekiwał odpowiedzi.
Offline
Mężczyzna przewyższał cię o głowę i od razu przeleciała ci myśl, że nie chciałbyś z nim walczyć. Zwłaszcza, że w pierwszej sekundzie spojrzał na ciebie wyjątkowo nieprzyjaznym wzrokiem, który, na twoje szczęście, zmienił się w mgnieniu oka. Teraz Rhagven uśmiechał się niemalże od ucha do ucha. Położył ci dłoń na ramieniu, a ty poczułeś, jakby zaraz miał zaatakować cię niedźwiedź.
-Bogowie przenajświętsi, nie tak oficjalnie! - zaśmiał się. - Miło mi widzieć kogoś innego niż młodocianego chłystka rzucającego się na miecz dwuręczny!
Podszedł pod ogromną szafę, zajmującą niemal pół ściany, otworzył ją i długo rozmyślał, wpatrując się w różne tajemnicze rzeczy. Po kilkunastu sekundach wyjął rękawice i podał ci je.
- Mierz. Powinny pasować. - stwierdził. - Dobra skóra, szycie bardzo mocne. Moja żoneczka je uszyła, serce włożyła! - dodał.
Ponownie od ciebie odszedł, zajrzał do innej szafy i powtórzył zabieg rozmyślania, przerywając go co chwila spojrzeniem na twoje stopy.
- Ha! - krzyknął i pstryknął palcami, po czym podał ci czarne mocne buty. - Sztyletów niestety nie mam, ale jeśli poczekasz tydzień, to się znajdą.
Offline
Kuri, trochę przybity wzrokiem kupca, założył rękawice.
-Faktycznie dobre, widać że wytrzymałe, no i dobry rozmiar. -pomyślał.
-To kupuje, zaraz sprawdzę buty. -powiedział kładąc rękawiczki na blacie, a następnie wziął buty. Żeby je przymierzyć musiał zdjąć stare, a to... nie było miłe. Mógł chociaż skarpety zmienić... Założył prawego buta, i od razu zauważył, że coś nie tak.
-Ale buty -powiedział -są za małe, jakbyś miał troszkę większe... no i szersze, bo te są niewygodne.
Zdjął czarnego buta, i postawił go na blacie. Dopiero po chwili dotarło do niego to co powiedział.
-Jak te buty też szyła jego żona, to chyba stąd nie wyjdę... -pomyślał.
Offline
Mężczyzna zmarszczył brwi, wymruczał z siebie złowrogie "hmmm" po czym spojrzał na twoją stopę.
- No coś takiego! Po raz pierwszy od kilku lat pomyliłem się! - zaśmiał się i pacnął w czoło. - Szerokością się przyjacielu nie martw, rozejdą się. Co do długości... - podszedł na chwilę do szafy, wyciągnął kolejną parę i podał ci taki sam model, tylko rozmiar większy. - ... te już muszą być dobre! - powiedział pewny siebie i skrywanie zawiedziony swoją pomyłką - Nie ma bata, muszą być dobre!
Offline
-No, butów nie szyła jego żona, przeżyję... -pomyślał Kuri, i założył drugie buty. Te były dobre. Wręcz idealne, nawet na szerokość.
-Noo... te biorę, ile to będzie za buty, i rękawice?
Kuri naszykował monety, wiedział że będzie się targował, choć nie wiedział jak na tym wyjdzie. Najwyżej ze złamanym nosem. Potarł nos palcem, jakby przewidywał, że to ostatni raz, kiedy dotyka go w takiej formie (potem będzie to spłaszczona forma) i czekał na odpowiedź kupca.
Offline
- Są dobrej jakości, porządna robota wprawnych rąk... - zamyślił się. Po chwili spojrzał Ci w oczy, a ponury wyraz twarzy zastąpił szeroki uśmiech. - Wiesz co, przyjacielu? Sprzedam ci je za 80 sztuk złota, jeśli przyniesiesz mi kilka skór, zębów i pazurów styg błotnych. Zobaczymy, jeśli będą ładne, to i może Ci coś dorzucę gratis, hm? - spojrzał na ciebie pytającym wzrokiem. - Tylko nie próbuj mnie wykiwać, tak się składa, że moja córka już kilka razy z rzędu wygrała zawody w łucznictwie, a i nie powiem, że kilku znajomych zna się na ziołach, niekoniecznie tych dobrych...
Offline
-Strygi błotne... i tak miałem iść przetestować nowe wyposażenie, więc czemu nie? Ile dokładnie potrzebujesz tych skór, pazurów, i zębów? -nie czekając na odpowiedź, Kurios założył nowe buty, oraz rękawice. Stare buty wziął w ręce, aby dać je jakiemuś bezdomnemu, gdy będzie wychodził. Wyliczył jeszcze 80 denarów, które położył na blacie, a następnie sakiewkę przymocował do pasa.
Offline
- Powiedzmy, ze jak pięć ładnych skór mi przyniesiesz, to będziem kwita, a i coś ci sypnę. Pazury i zęby po prostu wyrwij od tych pięciu. Możesz też przynieść mi ich oczy, dostaniesz za to dodatkowo złota. - uśmiechnął się. - Podpowiem Ci, że ich języki są też niemało warte, a i zapotrzebowaniu u alchemików na nie jest. Życzyć ci powodzenia?
Offline