Mężczyzna przygryzł wargę i przez chwilę patrzył spod zmarszczonych na stoły i skrzynie. Nagle klasnął z entuzjazmem i podszedł do jednej ze skrzyń w której leżały luzem różne sztylety. Wręczył ci jeden z nich do ręki.
- Cienka, ale mocna klinga stalowa, wykuwana chyba gdzieś w górach na wschodzie... Widzisz ten znaczek? To znak kuźni w której tę broń wykonano. Jak dla mnie to ładna zabawka, ale też daleko jej do najlepszych cichych zabójców. Na początek powinien wystarczyć, ale gdy chciałbyś coś lepszego, to sporo byś musiał zapłacić! Przy wygodnych butach można ukryć go w cholewie, a w umiejętnej dłoni niezłych szkód można tym ostrzem narobić.
Yirrel schował sztylet do pochwy i pchnął cię w stronę wyjścia. Zamknął drzwi na kłódkę i zaczął iść w sobie tylko znanym kierunku.
- Idź teraz do chorążego Ethara, on da ci dalsze instrukcje. Ja tymczasem wracam do roboty. Bywaj!

Widać było, że Ethar czekał wciąż na ciebie. Nerwowo oblizał wargi i zaraz gdy zauważył, że do niego zmierzasz odwrócił się do ciebie i spojrzał z powagą wykluczającą dobre wieści.
- Mam dla ciebie zadanie... Planowałem właściwie coś łatwego, ale doszły mnie niepokojące wieści, które są zdecydowanie ważniejsze niż stanie przy bramie i sprawdzanie gości. Przejdę do rzeczy. Niedawno zaginęło paru moich ludzi, którzy stacjonowali na cmentarzu. Szukali tam szajki złodziei, którzy podobno mieli tam swoje skrytki. Cmentarz jest ogromny, nie wiem jak to zrobisz, ale musisz koniecznie wytropić tych, którzy przyczynili się do zaginięcia strażników. Pamiętaj, dezercja karana jest śmiercią! Tutaj leżą rysopisy zaginionych - półelf wskazał na niewielki okrągły stół  z rulonami zwojów - możesz je obejrzeć. Pytania?

Gatts bardzo łatwo trafił przed budynek straży miejskiej, ale dziwnym byłoby gdyby mu się to nie udało. Naprawdę trudno byłoby nie odnaleźć tego dużego budynku. Nawet na chwilę się nie zatrzymał przed wejściem, otworzył energicznie wrota i wszedł do środka. tam skierował się do pierwszej napotkanej osoby, aby zapytać ją o jakiegoś przełożonego, zwierzchnika tej placówki. Kiedy już stanął przed taką osobą zwrócił się do niej z typową dla siebie pewnością siebie.
- Przyszedłem tutaj szukać pracy. Oczywiście nie interesuje mnie wstąpienie do straży, zjawiłem się tu raczej, aby dowiedzieć się czy ostatnio nie słyszano o pojawieniu się jakichś stworów w okolicy. Bardzo chętnie zająłbym się polowaniem na coś takiego, więc ? Znalazłoby się dla mnie takie zajęcie ? - no tak Gatts koniecznie chciał sprawdzić się w jakimś trudniejszym wyzwaniu, aby przekonać się czy jego ciało nie "zardzewiało" od nic nie robienia, czy jego umiejętności nie stępiały. Przenikliwie obserwował mężczyznę (bądź kobietę) czekając na odpowiedź.

Gatts i Isley:

Masywne drzwi przesunęły się niechętnie pod naporem ramion Gattsa. Weszliście do środka, gdzie powitało was przyjemne ciepło. Wszędzie na ścianach dominował złoto-czerwony motyw. Wiekowe obrazy przedstawiające głównie portrety wielkich dowódców i batalistykę wspaniale dopełniały ten wspaniały widok. Gdy powierzchownie obejrzeliście pomieszczenie, waszą uwagę przykuła drobna kobieta siedząca naprzeciw.
Gdy wysłuchała co macie do powiedzenia, wstała i przez dłuższą chwilę grzebała w szufladach. W końcu znalazła to, czego szukała.
- Stygi - wyjaśniła stukając  w kawałek papieru. Płacimy 10 zm od głowy zabitych bestii. Szukajcie na banach.