div#facebook { position: fixed; right: 10px; top: 10px; width: 32px; }

Ogłoszenie

!!!!! UWAGA !!!!!
Ogłaszamy wszem i wobec powrót na dawne forum Everold. Jest wygodniejsze i bardziej rozbudowane, czekają tam też na Was nowości. Prosimy o przeniesienie tam swoich KP i uzupełnienie ich w jedną nową rzecz (szczegóły we wzorze KP). Nowe forum: KLIK
!!!!! UWAGA !!!!!

#1 24-10-11 17:14:09

Everis

Mieszkaniec

Zarejestrowany: 24-10-11
Posty: 25
Rasa: Człowiek
Profesja: Zabójca
Złoto: 200
Doświadczenie (PD): 90
Poziom: 1

Everis KP

Imię: Everis
Przydomek: brak
Rasa: Człowiek
Profesja: Zabójca
Wiek: 20
Sakwa: 200
Umiejętności: Skradanie się (podstawowa), walka mieczem, czytanie i pisaniem, otwieranie zamków, kradzież.
Przedmioty: Miecz półtoraręczny, 10 sztyletów, 3 bomby dymne, flakonik z trucizną.

Wygląd:
Kosmyki czarnych włosów opadały mu na błękitne oczy. Był dobrze zbudowany, młodzieńczą buzię, zdobiła mu szrama pod lewym okiem, pod małymi ustami i lekko zadartym nosem, rósł czterodniowy zarost. Był spokojny i opanowany, w swoim wyglądzie przejawiał to aż zanadto, ale w końcu tego był nauczony, podczas kradzieży nie mógł tracić zimnej krwi i narażać się na otwarte zdradzanie własnych ambicji.

Historia:
Dowódca stojąc na skarpie wysuniętej na wschód, przesuwał  językiem po klindze zbrukanej krwią. Patrzył się otępiale jak górujące na nieboskłonie słońce oświetla pobojowisko. Tysiące trupów leży obok siebie na letniej skoszonej trawie, a przecież nie tak dawno żyli – toczył się zażarty bój. Kaan niewzruszony jakby całym tym zajściem stoi na wyżynie górując nad polem bitwy. Jego stalowy tors odziany jest w spiżową zbroję, długie kruczo – czarne włosy spięte w kucyk oblewają kropelki krwi Oczy ma ciemne, złe, z których wiecznie pulsuje nienawiść. Na ciele ma wiele szram, które świadczą o niezliczonych bitwach, w których w przyszłości miał zaszczyt brać udział. Ruszył przed siebie na zachód depcząc po trupach poległych wojowników. Gdzieniegdzie słychać jeszcze lamenty tych, którzy śmiertelnie ranni leżą  samotnie na ziemi.

- Więc jak się udała wyprawa – krzykną jakiś starzec wychylając się zza lady.
- Nie tak źle – odparł wielki mężczyzna siedzący na spróchniałym krześle przy barze, wyglądającym jakby się miało zaraz zawalić pod jego ciężarem.
- Ktoś zginą ?
- To nic takiego, tylko oddziały rezerwowe, nie warto się nawet nimi przejmować.- hmmm – w sumie wręcz przeciwnie, zastanawia mnie dlaczego starszyzna od razu po narodzeniu nie odstąpiła im miejsca w raju.
- Tak zadecydował wieki guru, każdy myślał, że będą wielkimi wojownikami.
- Zażynali się tam jak świnie, karczmarzu, jak świnie, a ich poziom walki mieczem, można porównać do gry w bierki  7 letnich dziewek. To była tragedia, gdybym wiedział, że tak się sprawy mają wysłał bym gwardię Ardy. A oni mi tu dają tylko tą pieprzoną bandę rozwydrzonych kuporobów co to ma kurwa być ?
- Takie były polece…
- Nie interesują mnie polecenia starszyzny, jak dla mnie są oni tylko bandą skwierczących skwarów, próbujących zrobić wszystko co tylko można, by było czym podetrzeć sobie  usrany odbyt.  Tak to wygląda trzeba przeprowadzić reformę, muszą na nowo zacząć rządzić stare prawa przodków. Każde nowo narodzone dziecko płci męskiej, ma być dokładnie sprawdzone przez szamanów czy będzie nadawać się do walki, jeżeli nie, jest nam krótko mówiąc zbędne, chłopów mamy przecież w bród, niewolników to samo. Nawet ty karczmarzu o ile mi się zdaje byłeś kiedyś niewolnikiem.
-  Dawno temu
- A jednak. Wiem, już dziś możemy wprowadzić reformę, to prawda, że szewczykowi urodził się syn, on jest tylko zbędnym narzędziem, ale przecież nie możemy tracić nowych ludzi i robić z nich ciągle niewolników, jeśli się nie będzie nadawać po prostu zginie jedną  gębę do karmienia mniej łatwe, łatwe, proste i to jeszcze jak. Sprowadzić mi tu syna szewca i to już. 
Nagle dwóch siedzących pod rogiem karczmy osiłków wybiegło przez drzwi, nie minęły nawet dwie godziny, a ci wrócili z zawiniątkiem w rękach.
- Jaki werdykt szamana – powiedział Kaan – czekając z niecierpliwością
- Dziecko nie będzie w przyszłości wojownikiem tak zadeklarowali czarodzieje.
- No trudno, zaczęliśmy od niepowodzeń, ale nic się nie stało, mam dla was kolejną robotę. Na środku, w mieście znajduje się tablica z różnymi ważnymi państwowymi sprawami, obwieść to wszem i wobec, że każdy obywatel, któremu narodzi się syn jest, zobowiązany natychmiast, stawić się z nim przed moim obliczem, zrozumiano ?
- Tak jest
- Wyślij też petycje do króla, z prośbą o ustanowienie tego nowego prawa, a jeśli ten stary pryk się nie zgodzi przekaż mu serdeczne pozdrowienia od jego byłej armii, będzie mógł nas pocałować w dupę, kiedy ktoś będzie pustoszył jego kraj.

Mała leśna dróżka wiła się niczym chorągiewka, to w jedną to w drugą stronę, gdzieniegdzie spadły już liście zwiastując nadchodzącą jesień. Zielone drzewka  spokojnie huśtały się dotykane przez wiatr. Do wszystkich już dotarła wieść o niegodziwych zamiarach generała. W miejscu gdzie dróżka się rozwidlała stał podniszczony czasem drogowskaz, napisów dawno na nim wyrytych nie dało się już rozczytać.
- Tak jest napisanie w rejestrze oni muszą gdzieś tu być – powiedział ktoś z oddali
- Sprawdziliśmy cały dom nie ma żywej duszy, wszystko było zostawione, chyba są niedaleko.
- A jeżeli uciekli, generał utnie nam palce, jak wrócimy z pustymi rękoma.
- Szukaj dalej znajdziemy ich.

100 metrów na północ od małej dróżki teren nagle się podnosił, z tej już strony nizina powoli przeistaczała się w góry tworząc małe kotlinki do których spływały rzeki. Im dalej tym strop stawał się coraz bardziej stromy, a krawędzie były ostrzejsze. W malutkiej jaskini na krańcu kotlinki, chowała się matka z dzieckiem. Ojca dawno przy nich nie było, zginą na wojnie, która zbierając swoje żniwo zawitała w stronę pobliskiego miasta.
- Wszystko będzie dobrze – powiedziała czarno włosa kobieta, a krystalicznie czysta łza spłynęła  jej po policzku. Siedziała oparta o prostą ścianę jaskini, patrząc się swoimi niebieskimi oczyma na migoczące w oddali światełko płynące z wejścia do pieczary. Powoli odsłoniła kawałek koszuli i krawędzią piersi musnęła usta malucha. Z każdą chwilą ogarniał ją coraz większy smutek, przepełniona goryczą matka, nie wiedziała co ma robić ze sobą i ze swoim dzieckiem. Chciała je chronić, oddałaby za nie życie, gdyby tylko wiedziała co dalej zrobić.

Zaczęło świtać, wschodzące słońce delikatnie ogrzewało cały lasek i ukradkiem wlewało się na polanę. Delikatne promyczki poczęły głaskać martwe ciało kobiety. Była naga, na całym ciele widać  siniaki i zadrapania, broniła się, z lewej strony na brzuchu było widać krwawą ranę, prawdopodobnie przyczynę zgonu.
Może przypadek, a może głupie zrządzenie losu chciało, aby jaskinia gdzie ukrywała się kobieta była jedną z kryjówek jaką mieli w tych rejonach wędrowni rabusie, to oni zabili ją i zabrali ze sobą dziecko…
Mijały lata, dziecko dorastało wśród banitów ucząc się różny przydatnych czy też nie umiejętności. Nie często zdarza się aby tego typu „organizacja” brała ze sobą jeńców, to może tylko przypadek, albo głupie zrządzenie losu, ale właśnie tak się zdarzyło. Nadano mu imię Everis (odnaleziony).  Pewnego dnia przychodząc na lekcje do swojego opiekuna, usłyszał pewną ciekawą rozmowę. Król wszystkich nowonarodzonych chłopców poddawał próbie.

Kilka dni później chłopak zaczął się zastanawiać nad swoją egzystencją, wiedział już przecież, że nie urodził się wśród banitów, był nie raz z tego powodu obiektem różnych szyderstw. Zastanawiał się kto był jego rodziną, dowiedział się też, że jego rodzice nie żyją, ogarnęła go rządza zemsty. Postanowił odejść, odejść by dowiedzieć się kto dokonał mordu na jakiego matce i ojcu.
Wyruszył w świat… nie wiedział że żył wśród zabójców… nie wiedział że zemsta jest blisko, miał się tego już nigdy nie dowiedzieć…

Wygląd: Kosmyki czarnych włosów opadały mu na błękitne oczy. Był dobrze zbudowany, młodzieńczą buzię, zdobiła mu szrama pod lewym okiem, pod małymi ustami i lekko zadartym nosem, rósł czterodniowy zarost. Był spokojny i opanowany, w swoim wyglądzie przejawiał to aż zanadto, ale w końcu tego był nauczony, podczas kradzieży nie mógł tracić zimnej krwi i narażać się na otwarte zdradzanie własnych ambicji.

Ostatnio edytowany przez Everis (24-10-11 21:24:09)


----------------------------------

Imię: Everis
Przydomek: brak
Rasa: Człowiek
Profesja: Zabójca
Wiek: 20
Sakwa: 200
Umiejętności: Skradanie się (podstawowa), walka mieczem, czytanie i pisaniem otwieranie zamków, kradzież.
Przedmioty: Miecz półtoraręczny, 10 sztyletów, 3 bomby dymne, flakonik z trucizną.

Wygląd:
Kosmyki czarnych włosów opadały mu na błękitne oczy. Był dobrze zbudowany, młodzieńczą buzię, zdobiła mu szrama pod lewym okiem, pod małymi ustami i lekko zadartym nosem, rósł czterodniowy zarost. Był spokojny i opanowany, w swoim wyglądzie przejawiał to aż zanadto, ale w końcu tego był nauczony, podczas kradzieży nie mógł tracić zimnej krwi i narażać się na otwarte zdradzanie własnych ambicji.

Offline

 

#2 24-10-11 17:17:55

 Tirvatar

Administrator

status vanyali@aqq.eu
11735155
Zarejestrowany: 29-11-10
Posty: 117
Rasa: Człowiek
Profesja: Łowca
Złoto: Żołnierz
Doświadczenie (PD): 0
Poziom: 1

Re: Everis KP

Akceptuje i życzę miłej gry, welcome back ;)


Osiągnięcia:

http://i55.tinypic.com/25oxl5d.jpg http://i56.tinypic.com/2d2kas.jpg http://i51.tinypic.com/286x0k1.jpg http://images.mmosite.com/shaiya/images/skill/priest/pray.gif http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRGTrjmg16_dV51Px-s3LAwKETai17u7CEWmXnxU3oH_u9ij7egtg

Offline

 

#3 10-05-22 12:57:43

sushantbhagt7

Nowy mieszkaniec

Zarejestrowany: 10-05-22
Posty: 1
WWW

Re: Everis KP

I accept and have a nice game, welcome back;)

Offline

 
http://www.everold.pun.pl/viewtopic.php?id=240

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
The White House https://www.worldhotels-in.com