div#facebook { position: fixed; right: 10px; top: 10px; width: 32px; }
Weteran
Gdy bestia chwyciła mnie za nogę aż westchnąłem. Z niemałą obawą odnotowałem, że jestem teraz niczym taka szmaciana lalka w rękach pastwiącego się dziecka. Przemknął mi przez głowę obraz mojego końca. Płomień w mym sercu przygasł na chwilę, wraz z ulatniającą się nadzieją na przetrwanie.
Potem podmuch powietrza zamortyzował mój upadek. Nie musiałem widzieć, by wiedzieć, że to mój towarzysz (Breit, czy Breil w końcu? o,o" ) uratował mi skórę. Tuż potem zobaczyłem jak Breit/Breil ciska fiolką ognistej czerwonej cieczy i odciąga trolla.
Jeśli bestia rzuci się za blisko mojego towarzysza interweniuję i starając się skumulować w dłoniach jak najwięcej energii magicznej ciskam w nią kulą ognia. Jeśli zaś troll pobiegnie w zupełnie innym kierunku, w ślad za przyjacielem chowam się za skałami, tudzież przekradam się bliżej niego.
Ostatnio edytowany przez Sid Grennevell (06-09-11 11:52:30)
Offline
Administrator
Troll zatrzymał się i zaczął nasłuchiwać. Raz po raz przecierał oczy podrażnione magiczną substancją. Nie musiał długo czekać by wyczuć niespokojny, głośny oddech Breila. Z jego gardła wydarło się warknięcie w którym wyraźnie było słychać radość. Doskoczył do ukrytego za niewielkim głazem maga i zręcznie złapał go za dłoń która nienaturalnie obwisła. Usłyszałeś głośny trzask łamanej kości i paniczny krzyk młodego elementalisty. Nie czekając na dalszy rozwój wypadków, przekradłeś się przez skały, aby znaleźć się na wprost masywnych pleców potwora.
Offline
Weteran
Zbliżając się do pleców trolla przechodzą mi przez głowę myśli:
"Co ja właściwie takiego robię?! Samobójca, samobójca...!!!"
Wiedziałem, że Breil jest zdany teraz na mnie i że od mojego działania zależy co będzie dalej. Szybko spróbowałem uspokoić myśli i skupić się na tym co miałem zamiar teraz zrobić.
Dosyć spontanicznie spróbowałem zebrać energię płomieni w sobie i wyrzucić ją z siebie w potwora uderzając oburącz dłońmi w masywne plecy. Czułem w głębi przez moment dziwny spokój, harmonię z wewnętrznym ogniem.
"Z całych sił Sid - z siłą ognia!" przeszło mi jeszcze tylko przez głowę, gdy moje ręce opadały ku olbrzymiemu cielsku bestii.
Offline
Administrator
Nie mogłeś się do końca rozluźnić i uspokoić. Drżałeś na całym ciele, a energia którą wysłałeś w stronę potwora wymagała naprawdę wiele wysiłku. Efekt końcowy był taki, że potwór osunął się bezwładnie zaraz po tym jak ogromna energia magiczna zlepiona w podłużny, świetlisty płomień rozlała się po całym ciele potwora zagłębiając się powoli, lecz jednostajnie w jego monstrualne cielsko. Czułeś ohydny zapach palonego mięsa, i szybko następujące znużenie obejmujące twój mózg, i pochłaniające energię zmęczenie. Coś było nie tak!
Nie mogłeś przerwać przepływu energii magicznej!
Offline
Weteran
"Co się dzieje?!" pomyślałem z przerażeniem, nie mogąc zapanować nad energią magiczną.
Zmęczenie narastało, a ja byłem zbyt otumaniony by cokolwiek zrobić. Ale nie mogłem przecież liczyć na pomoc od osoby z zewnątrz. Byłem zdany wyłącznie na siebie, w końcu to moja energia magiczna wydobywała się ze mnie.
Odruchowo gdy nie mogłem zapanować nad energią magiczną wpadłem w panikę, pogarszając tylko sytuację i pozwalając by więcej energii umknęło. Muszę się uspokoić, odetchnąć i zwalczyć w sobie lęk, oraz obawy mimo narastającego zmęczenia. Musiałem zapanować nad swoją mocą. Musiałem...
"Ujarzmić ogień?"
Skupiam resztki swoich sił, zarówno fizycznych, psychicznych, jak i magicznych, żeby opanować przepływ energii magicznej. Wyobrażałem sobie przy tym nie wiedzieć czemu gaszenie świecy.
Ostatnio edytowany przez Sid Grennevell (11-10-11 07:03:21)
Offline
Administrator
Zachowanie spokoju w tej sytuacji było niezwykle trudne. Panika momentami zapewniała Cię o końcu, lecz chęć życia za wszelką cenę chciała Cię uspokoić. Walka dwóch sprzecznych uczuć trwała długo - tak przynajmniej Ci się zdawało, a zakończyło ją... znużenie!
Zrezygnowano i zmęczony do wszelkich granic uspokoiłeś się na tyle, aby w twoim umyśle pojawił się obraz paszowej świecy.
Przepływ energii ustał, troll został pokonany, a Ty wraz z Breilem leżałeś na ziemi wdychając paskudną woń palonego ciała i zastanawiając się jak mogło spotkać was tak wielkie szczęście.
Sid otrzymuje 40 + 5 punktów doświadczenia doświadczenia.
Offline
Weteran
Po długiej chwili nieruchomego leżenia, oraz wdychania ciężkimi zmęczonymi haustami zatrutego smrodem powietrza, podniosłem się i wstałem. Zaśmiałem się bardzo szaleńczo i rozmasowałem obolałe kończyny.
Sytuacja mnie przerosła, a jakoś trzeba było rozładować stres i wewnętrzne napięcie, lepiej śmiechem niż kolejnym wybuchem niekontrolowanej energii magicznej, która mogła tym razem mnie pożreć.
Po krótkiej chwili jakbym przypomniał sobie o tym, że nie jestem tu sam:
- Breil? Żyjesz?
Znalazłem się obok kompana, przyglądając się uważnie jego ręce, która została uprzednio uszkodzona przez trolla. Nie byłem doświadczony w opatrywaniu ran, ale musiałem mu jakoś pomóc. Nastawić to? Nie, na pewno trzeba jakoś usztywnić! Wpierw zobaczmy czy w ogóle oddycha i kontaktuje, to podstawa.
Offline