div#facebook { position: fixed; right: 10px; top: 10px; width: 32px; }
- Ależ ja Ci wcale nie groziłam! Po prostu przybliżyłam Ci Twoje szanse naszej ewentualnej przyjacielskiej i integracyjnej potyczki! - uśmiechnęła się. Rozejrzała się po lesie. Nie zapowiadało się na to, by miało przestać padać. Westchnęła cicho i ponownie spojrzała na elfa.
- Pokaż mi jak się strzela. - poprosiła przyjaznym głosem, zerkając na łuk. - Jeszcze nigdy nie trzymałam łuku w dłoniach. Mogę porównywać celność strzałów, ale nie technikę ich wyrzucania.
Offline
Mieszkaniec
Domilos cały czas patrzył na nią z ukosa.
-Czyżby luna? Czyżby? Mam ci pokazać jak się strzela a ty przy najbliższej okazji mnie zabijesz? Zapomnij o tym!
Tym razem elf zaczynał naprawdę odchodzić od niej. Serio bał się jej, choć nie było to po nim widać.
//Tak wiem, że krótki post ;/ //
Offline
Zaśmiała się cicho i pokiwała głową, biorąc głębszy oddech.
- Nie sądzisz, że gdybym chciała Cię zabić, to już dawno byś był martwy? Poza tym, oddalając się tylko zwiększasz moje szanse. Pomyśl nieco. Jeśli stoisz blisko mnie, nie rzucę mocnego zaklęcia, gdyż i ja bym mogła ucierpieć. - mówiła spokojnym głosem, doskonale współgrającym z szumem rozbijających się na liściach kropel deszczu.
- Zresztą, rzeczywiście, nie musisz tego robić. Twój łuk, Twoja sprawa. Zapomnij. Nie widziałeś mnie. - dodała i obróciła się plecami do elfa. Zaczęła się od niego oddalać, stąpając typowym dla siebie kobiecym, nieco kotowatym krokiem.
Offline
Mieszkaniec
-Może teraz wymyślać jak mnie będziesz torturować? A może jesteś w jakiejś sekcie i na przykład czekasz na przyjaciół, by widzieli jak cierpię? Ja jestem bardzo nieufnym elfem... Jeśli pozwolisz to ja już sobie pójdę...
Domilos odwrócił się od niej by nie widzieć jej i powoli zaczął odchodzić. Miał nadzieję, że zostawi go w spokoju.
Offline
Owszem, zostawiła go w spokoju. Szła przed siebie krocząc dumnie i nie odwracając się. Dziwny elf, zazwyczaj osobniki jego gatunku są bardziej ufne. Widocznie jej trafił się jakiś dziwak...
Zaraz miało się ściemnić, dlatego przepełniała ją niewyrażona radość. Po chwili zniknęła pomiędzy rozmytymi przez deszcz pniami drzew.
Offline
Nowy mieszkaniec
Durzo stał dłuższą chwilę przed lasem. Wpatrywał się w jego głąb myśląc o tym jaką drogę ma wybrać. Nie, nie chodziło o ścieżkę w lesie. Chodziło o coś głębszego, o coś, co ma swe korzenie w przeszłości Blinta. Przeszłości, której nie znał.
"Nie, nie teraz" pomyślał. Dotknął dłonią rękojeści miecza. Był na swoim miejscu. Szybkim krokiem wszedł do lasu. Od razu poczuł woń świeżego drewna, zapach lasu. Ale nie robiło to na nim większego wrażenia. Szukał teraz celu. Nie mógł zabijać w mieście, musiał odczekać, aż zyska zaufanie strażników. Postanowił zapolować na zwierzynę jak na człowieka. Wiedział, że ów las jest pod ścisłą ochroną ale nie obchodziło go to. Zabijał ludzi, ukrywał się miesiącami przed strażnikami, więc miał się bać złamania jednej, cholernej reguły?
Zamyślony szedł coraz głębiej w las. Dopiero po kilku minutach zorientował się jak daleko wszedł. Wyjął miecz z pochwy i skulił się jakby szykował się do ataku na kolejną ofiarę. Kroczył powoli, ostrożnie. Jego wyostrzone zmysły uruchomiły się, co do jednego. Wypatrywał zwierzyny, nasłuchiwał najmniejszego hałasu. Władało nim dziwne uczucie, nikogo nie zabił w przeciągu ostatnich trzech tygodni. Jakaś dziwna żądza krwi, chęć usłyszenia ostatniego tchu swej ofiary. Co się z nim działo? "Tylko mi się wydaje... " powtarzał sobie w myślach. W wolną rękę chwycił nóż do rzucania i czekał.
"Zabójca doskonały nie ma przyjaciół- tylko cele"
"Życie jest puste. Odbierając życie, nie zabieramy niczego ważnego."
Offline
Nagle usłyszałeś dziwny dźwięk - coś jakby ryk. Wysoki, świdrujący w uszach. Zamarłeś, mocniej zacisnąłeś rękę na rękojeści miecza. Rozejrzałeś się, głowę pozostawiając nieruchomo, jedynie przewracając oczami.
Kolejny ryk nakierował cię bardziej na konkretny kierunek, z którego dochodził. Potem usłyszałeś kroki - tum, tum, tum. Coś ciężkiego przemieszczało się w twoją stronę ścieżką odbijającą na północ. Szybko ukryłeś się w krzakach, kierowany instynktem. I wreszcie zobaczyłeś go.
Wielkie, kilkumetrowe cielsko. Wyglądem przypominał monstrualną jaszczurkę. Jego ogon kończył się czymś na kształt wielkiej maczugi. Słyszałeś już o tej bestii - rozpoznałeś turoka.
Turok szedł ociężale w twoją stronę. Gdy znalazł się jakieś dziesięć metrów od ciebie, zatrzymał się. Spojrzał w twoją stronę, zamarł. Przez chwilę wydawało ci się, że cię zobaczył. Jednak wciąż pozostawałeś nieruchomy.
Nabrałeś pewności, gdy wydał kolejny ryk, tym razem jakby bojowy, po czym szybko ruszył wprost na ciebie.
Offline
Nowy mieszkaniec
Cholerny gad! pomyślał Anioł Nocy. Nie było wiele czasu na reakcję, Turok poruszał się nader szybko. Ale Durzo miał przewagę, przewagę zwinności i szybkości. Cisną w monstrum nożem do rzucania i z naturalną mu zręcznością skoczył w bok.
Zastanawiał się jak ubić gada. A może uciec? Nie. Uciekali tylko tchórze a Blint nim nie był. Nie cenił życia. Było dla niego bezwartościowe. Starał się zostać jak najdłużej wśród żywych ale gdy przyjdzie ta chwila, będzie gotowy. Całe życie jest gotowy. Przyjrzał się bestii, szukał jej słabych punktów. Wiedział, że nożem i krótkim mieczem wiele nie zdziała w starciu z kilkumetrowym potworem ale cóż miał począć? Przeklną się w duchu, że nie zakupił, żadnego "porządnego" miecza i czekał na ruch Turoka.
"Zabójca doskonały nie ma przyjaciół- tylko cele"
"Życie jest puste. Odbierając życie, nie zabieramy niczego ważnego."
Offline
Błyskawicznie przecinający powietrze nóż zaskoczył bestię. Nie zdążyła zareagować, ostrze wbiło jej się w potężne łapsko, w okolicy ramienia. Usłyszałeś przeraźliwy jęk, zobaczyłeś krew tryskającą z rany turoka. Udało ci się na chwilę spowolnić bestię, co dało ci czas na ukrycie się. Szybko przetoczyłeś się po ziemi za wielki krzew, rosnący opodal. Mogłeś stąd obserwować turoka, samemu będąc dobrze schowanym.
Potwór ryknął i ruszył na ślepo przed siebie, ku miejscu, gdzie ostatnio cię widział. Jednak ty znajdowałeś się już dziesięć metrów dalej. Turok zatrzymał się, jął się rozglądać i jakby wąchać zapachy dobiegające zewsząd. Wiedziałeś, że prawdopodobnie i tak wkrótce cię znajdzie, a był o wiele szybszy niż ty. Nie mogłeś tak trwać bez ruchu, musiałeś coś zrobić.
Offline